No proszę, jak to Kung-fu Panda łatwo ulega... Dziś miał być trening z użyciem czegoś innego, ale Dominika P. na facebooku zaproponowała kalendarz. I w pierwszym odruchu Kung-fu Panda stwierdziła, że nie ma. Ale potem przypomniała sobie o takim jednym, uniwersalnym kalendarzu National Geographic, który jest może ładny, ale mało praktyczny, bo trzeba kartki przekładać codziennie a i tak nie wiadomo, jaki jest dzień tygodnia. No więc Kung-fu Panda go nie używa za bardzo i tak sobie leżał aż do dziś. A dziś piękny dzień - 13 piątek, czego oczywiście na kalendarzu nie widać, bo ani dnia tygodnia ani roku tam nie ma... No ale pomijając... Pierwsza próba zdjęciowa wyglądała tak:
Jak widać, było z fleszem, więc do kitu. Druga próba, przy lepszych ustawieniach aparatu, wyszła tak:
I do kitu. Jednak pech. Trzeciego razu już nie próbuję, sorry.
Co następnym razem podniesie Kung-fu Panda?